Skocz do zawartości

Trochę historii z życia "byłej żwirowni" Storkowo i Węgorzyn


dawna fikcja

Rekomendowane odpowiedzi

dawna fikcja

Inne prawa fizyki?

(GINAWA.) Od wielu lat Elżbieta Cieloszyk walczy

o swoje prawa. Jak twierdzi, działalność kopalni odkrywkowej, sąsiadującej z jej polem, doprowadza do corocznych strat w uprawach. A te są duże, bowiem w czasie suszy traci niemal całość plonów.

- Gmina sprzedając mi to pole nie powiadomiła mnie, że ma zamiar wydzielić z całego obszaru część przeznaczoną pod potrzeby kopalni. Kopalnia zaczęła urobek tam, gdzie teraz jest pofałdowany teren. Dotarłam do operatu. Problem w tym, że kopalnia robi go sama. Żeby dostać koncesję na wydobywanie kopalin, kopalnia sama zleca ekspertowi opracowanie operatu, w którym określa się wpływ na środowisko. Byłam w Szczecinie, to jest wielki ból Urzędu Wojewódzkiego m.in. Wydziału Ochrony Środowiska. Błąd polega na tym, że to urząd powinien mieć pieniądze i zlecać obiektywne wykonanie operatu – powiedziała Elżbieta Cieloszyk.

Teren, o którym mówi mieszkanka Ginawy, był dzierżawiony od gminy Węgorzyno. „Od listopada 1996 roku do lipca 2004 r. wykorzystywany był do prowadzenia działalności górniczej, a następnie został zrekultywowany†- czytamy w odpowiedzi dyrektora generalnego mgr. inż. Krzysztofa Grzesiaka.

Zrekultywowany teren jest obecnie potężnym lejem. Mimo upływu lat, nic na nim nie rośnie i trudno powiedzieć, porównując go do sąsiadujących terenów, aby akurat tutaj zostały przywrócone wartości użytkowe.

„Po długotrwałym sporze z Gminą Węgorzyno, co do faktu zakończenia umowy dzierżawy jak również rekultywacji, ostatecznie stwierdzono wygaśnięcie umowy z dniem 31 12.2004 r. i działka została przekazana właścicielowi – gminie Węgorzyno. Zakończenie rekultywacji, tj. działań zmierzających do przystosowania terenu zdegradowanego eksploatacją do zagospodarowania leśnego zostało stwierdzone decyzją Starosty Łobeskiego 20.12.2004 r.†– czytamy dalej w piśmie. Wówczas starostą łobeskim była Halina Szymańska. Dalej w piśmie dyrektor pisze, że w zakres rekultywacji nie wchodzi prowadzenie zagospodarowania leśnego, ale „Spółka Szczecińskie Kopalnie Surowców Mineralnych S.A. miała umowę dzierżawy gruntów gminnych na okres eksploatacji i rekultywację terenów w kierunku leśnymâ€. Las wszystko zasłoni. Póki co, nie rośnie tam nawet krzew.

W styczniu 2005 roku Kopalnia za pomocą Starosty Łobeskiego zorganizowała spotkanie z udziałem Burmistrza Gminy Węgorzyno, Wicestarosty oraz Nadleśniczego Nadleśnictwa Łobez i Dyrektora Generalnego SKSM S.A. Kopalnia miała wskazać jak się zagospodarowuje tereny pokopalniane na tereny leśne. Wówczas to Gmina miała przekazać Nadleśnictwu tereny zrekultywowane, aby przeznaczyć je do prowadzenia gospodarki leśnej. Skończyło się na deklaracjach. W piśmie dyrektora czytamy: „Spółka Szczecińskie Kopalnie Surowców Mineralnych S.A. nie ponosi odpowiedzialności za ten stan. Spółka natomiast z powodzeniem rekultywuje inne swoje grunty i przekazuje je Nadleśnictwu Łobez do zagospodarowania. Zaskakujące są stwierdzenia autorki pytań, że „wytworzył się lej depresyjny, sprawiający, że w promieniu kilku kilometrów obniżył się poziom wód gruntowych poprzez „ściąganie†wszelkich istniejących wód pod powierzchnią terenuâ€. Teza ta, jakże barwna i chwytliwa, nie opiera się jednak na wiedzy o „działalności kopalń odkrywkowychâ€.

Racją jest, że autorka pytań, pani Cieloszyk, nie ma wykształcenia geologicznego, posłużyła się więc słowami prof. dr hab. Romana Chlebowskiego z Instytutu Geochemii, Mineralogii i Petrologii Wydziału Geologii Uniwersytetu Warszawskiego, które brzmią: “(...) założenie wyrobiska spowoduje ingerencję człowieka w stabilny układ hydrogeologiczny i wytworzenie się w promieniu nawet kilku kilometrów tzw. „leja depresyjnegoâ€, tzn. obniżenia się poziomu wód gruntowych poprzez „ściąganie†wszelkich istniejących wód pod powierzchnią terenu do niższych poziomów. Im głębsze wyrobisko kopalni, tym większy lej depresyjny i tym większy wpływ negatywny wyrobiska, tzn. zanik wód na coraz większym obszarze powierzchni terenu i w głębszych partiach skalnych,

- zanik wód w studniach gospodarskich, gdyż nastąpi ucieczka wód z obszaru objętego lejem depresyjnym (...)â€.

W dalszej części obszernej informacji dowiadujemy się, że „w warunkach geologiczno-górniczych prowadzenia wydobycia na terenie kopalni kruszywa naturalnego Storkowo, nie jest możliwe wytworzenia leja depresji o promieniu kilku kilometrów a tym bardziej leja o promieniu 15-20 km (to odległość od zabudowań wsi Wiwiecko od kopalni Storkowo).â€

Problem polega na tym, że pole p. Cieloszyk graniczy z terenem pokopalnianym i nie ma tu mowy o miarach w kilometrach, a tym bardziej kilkunastu kilometrach.

Dalsza lektura pisma staje się coraz bardziej interesująca: „Pobierane wody do celów płukania kruszywa trafiają z powrotem do wyrobiska wraz z odpłukanym piaskiem, a wody przesiąkają z powrotem do warstwy wodonośnejâ€. Zważając na fakt, iż wyrobisko, to głęboka dziura, woda musiałaby płynąć w górę, aby nawodnić korzenie roślin znajdujących się na okolicznych polach. Jeśli jednak płynie w dół, to wody spływają do środka leja.

- Mam informacje, że ludziom wysychają studnie, ja musiałam swoją wykopać na głębokość 50 m. No tak to działa! Jeżeli robi się wykopy 100 m, to woda musi gdzieś uciec, robi się nieckę. I odpowiada mi się i pisemnie i ustnie, że działalność poprawia gospodarkę wodną. Problem polega na tym, że moje gospodarstwo w dalszym ciągu jest dotknięte tą złą gospodarką wodną. Przecież tam cały czas jest wielki dół i wciąż spływają wody gruntowe. Jak długo gmina pozwoli sobie na to, że można sobie dół wykopać i po sobie nie posprzątać? Jeśli wiosenne opady są obfite, to wszystko rośnie pięknie. Natomiast z chwilą, gdy jest upalne lato, wysychają mi plony Napisałam do kopalni pismo i otrzymałam odpowiedź, że to, co ja piszę, to jest bzdura, ponieważ działalność kopalni polepszyła gospodarkę wód gruntowych na moim terenie. Nie wiem jakim cudem, widocznie inne prawa fizyki obowiązują wokół kopalni, niż na całym świecie. Gdy są susze, to inni mają 30-40 proc. strat, u mnie jest 80-90 proc. W sumie nie zostaje środków, by odnowić materiał siewny, tam wszystko zasycha. Kopalnia prosi o zwolnienie z podatku, bo zrobiła inwestycje. Każdy robi inwestycje na własny rachunek, to nie może być tak, że prosi o zwolnienie. - mówi Cieloszyk.

- Zarzuty pani Cieloszyk są znane Kopalni od połowy stycznia 2002 r. Jeszcze w tym samym miesiącu Spółka odrzuciła zarzuty Zygmunta i Elżbiety Cieloszyk, że jej działalność jest powodem usychania plonów. „Jednocześnie – czytamy w piśmie – wykazała chęć zapoznania się z ekspertyzą rolniczą, na którą państwo Cieloszyk się powoływali a także zaproponowała prowadzenie wspólnych obserwacji dla porównań czasowych zmian (...) Niestety nie przedstawiono ani ekspertyzy ani nie przeprowadzono spotkania, na których obserwowano by zjawisko wysychania plonówâ€. Zaiste spotkanie to musiałoby długo trwać. Może rolnicy nie mają aż tyle czasu?

„Posiadamy pismo – przekonuje dyrektor generalny mgr inż. Krzysztof Grzesiak – z gminy Węgorzyno, kierowane do państwa Cieloszyków (...) w którym, informuje się ich o trybie postępowania w sprawie o szkody górnicze. Osoby zainteresowane nie skorzystały z tej porady. Z pewnością dlatego, że ich roszczenia są bezpodstawne, tak jak spółka stwierdziła to w piśmie do Państwa Cieloszków 2002 r.â€

- Radzono nam, abyśmy się sądzili z Kopalnią. Każdy mówi, że sprawa jest wygrana, a z drugiej strony ostrzegają nas, że Kopalnia ma dobrych adwokatów, którzy tak poprowadzą sprawę, że przegramy – tłumaczy mieszkanka Ginawy.

Obecnie p. Cieloszyk najbardziej zbulwersował fakt, iż ponosi szkody, ale nigdy nie uzyskała zgody na obniżenie części podatku nawet wówczas, gdy znalazła się w bardzo trudnej sytuacji materialnej, zaś burmistrz Karpowicz po raz kolejny wnosi pod obrady radnych projekt obniżenia podatku dla Kopalni. (mm)

Odnośnik do odpowiedzi

to jest wybitny dowód jak urzędasy siedzą w kieszeni prywatnej firmy !!!

Jestem ciekaw co dostanie RDOS w Szczecinie aby znaleźć powody na wydanie pozwolenia na wydobywanie piasku w Ińsku ? Po wcześniejszych manipulacjach i oszustwach RDOS w Szczecinie jest wszystko możliwe !

Odnośnik do odpowiedzi

A tobie co odwidziało się? Teraz jesteś przeciw żwirowni? Przed referendum śliniłeś się na każdy wpis "INWESTORA" a teraz martwisz się co zrobi RDOŚ? Myślę, że łatwo nie będzie ani RDOŚ ani SKSM ani rajcom ińskim. Sprawa ma szerszy wymiar i już patrzy dziesiątki par oczu. Nie zawsze głupota mieszkańców i włodarzy idzie w parze z wyższymi instytucjami. Na szczęście!!! A referendum nawet jeśli nie wyszło to dało skuteczny oddźwięk.Oj łatwo nie będzie!!!!! Jeszcze nie jeden matołkowaty rajca będzie kulił ogon pod siebie. Może nawet będzie opowiadał bajeczki, że on to był przeciwny żwirowni :lol:

Odnośnik do odpowiedzi
Gmina sprzedając mi to pole nie powiadomiła mnie, że ma zamiar wydzielić z całego obszaru część przeznaczoną pod potrzeby kopalni. Kopalnia zaczęła urobek tam, gdzie teraz jest pofałdowany teren. Dotarłam do operatu. Problem w tym, że kopalnia robi go sama. Żeby dostać koncesję na wydobywanie kopalin, kopalnia sama zleca ekspertowi opracowanie operatu, w którym określa się wpływ na środowisko.

A to oznacza,że po drugiej stronie drogi do Drawska powstanie następny "księżycowy krajobraz" ze skutkami dla środowiska trudnymi nawet do przewidzenia.Wiadomym jest,że swoi "eksperci" za pieniądze żwirowni napiszą to, co ona potrzebuje do fikcyjnych zatwierdzeń braku "wpływu na środowisko". Taki to teraz kraj, kto ma pieniądze ,może wszystko. Reszta niech się cieszy,że ich tym żwirem nie zasypano. A koncesja nie zależ od wpływu na Naturę 2000 lecz dojść do "właściwych" ludzi.

Odnośnik do odpowiedzi

woda jakiś ty naiwny , mówiąc delikatnie . Czy ty nie rozumiesz jakie tu wchodzą w grę pieniądze ?! To są setki milionów złotych . Jeśli chodzi o takie pieniądze to możesz być pewny że wszystkie lody można stopić na drodze do celu . Jak widać po działaniach wcześniejszych i obecnych SKSM i arogancji i pewności siebie dyrektora ma on możliwości wpływania na decyzje nie tylko tych prymitywnych przygłupów z rady i gminy ale zdecydowanie wyżej .

To są zagrywki dawnych układowców z komuny

Kilkadziesiąt oczu i jakieś instytucje są tylko statystami obecnie w tej zagrywce . Inną sprawą byłaby wygrana referendum .

Odnośnik do odpowiedzi

Nie siej propagandy, że kopalnia wszystko może! Bo to tylko kwestia czasu kiedy tym wszystkim mądralom będą leciały kamienie na głowę. Nic nie wiesz więc nie mąć ludziom w głowach, że zamknęły się wrota bo referendum nie wyszło. Myślałeś , że kilku sprzedajnych wieśniaków będzie decydować o ludzkości i przyrodzie? Zapomnij powiedzenie" po nas to już tylko zgliszcza" do tego nie dopuścimy.

Odnośnik do odpowiedzi
ciąg dalszy

Wietrząc aferę

(WĘGORZYNO). Na wniosek radnego Mariana Woltera w ostatnim dniu lipca została zwołana komisja rewizyjna. Miała wyjaśnić wszelkie kwestie związane ze sprzedażą działki w Ginawie. Gmina sprzedała ją za 200 tys. zł, obecny właściciel chce się jej pozbyć za 3 miliony. Radny wystosował szereg pytań m.in. do poprzedniego wiceburmistrza, podejrzewając go o działanie na niekorzyść gminy. Zamiast niego na przesłuchaniu zjawił się były burmistrz oświadczając, że za wszelkie działania w gminie odpowiedzialność ponosi on, a nie jego zastępca.

Marian Wolter wystosował do Ryszarda Brodzińskiego - zastępcy burmistrza w latach 2002-2006, Hanny Hołubickiej - rzeczoznawcy majątkowego i Haliny Stoncel, którą uznał za kierownika Wydziału Nieruchomości i Rolnictwa w latach 2002-2006, szereg pytań, na które mieli odpowiadać podczas komisji. W liście przesłanym na ręce przewodniczącej komisji H. Stoncel wyjaśniła, że w tym czasie nie była kierowniczką. Odpowiedziała jako osoba prywatna z zastrzeżeniem, że jej wypowiedź nigdzie nie może być powielana. Ryszard Brodziński na spotkanie nie przybył, bowiem w tym czasie, jako wicestarosta, wyjechał na spotkanie w Kołobrzegu z pełnomocnikiem Rządu Jarosławem Dudą. Odpowiedzi na pytania złożył na piśmie. Na spotkanie nie przybył też żaden przedstawiciel kopalni. Przybył natomiast Stanisław Konarski, burmistrz Węgorzyna w latach 2002-2006.

Zarówno Hanna Hołubicka jak i Stanisław Konarski starali się odpowiedzieć na pięć zagadnień wystosowanych przez radnego Mariana Woltera, którego interesowało m.in. dlaczego zastępca burmistrza Ryszard Brodziński nie zlecił wyceny złoża na działce 88/4, skoro w roku 1995 zlecił wycenę złoża na działce 88/1 części działki 30 ha (poz. 196 dokumentu dot. Wyceny z września 1995), dlaczego kierownik Wydziału Nieruchomości i Rolnictwa przygotowała burmistrzowi Stanisławowi Konarskiemu zlecenie dla biegłej na wycenę działki 88/4 jako rolnej niezgodnie z zapisami Studium, mając wiedzę, że działka została przeznaczona w 1994 na cele nierolnicze do eksploatacji żwiru. Kolejne pytanie dotyczyło Ryszarda Brodzińskiego, który jako pełnomocnik gminy miał sprzedać działkę 88/4 jako rolną, mając wiedzę, że działka została w 1994 odrolniona, pod planowaną eksploatację żwiru. Odrolnienie to miało, zdaniem radnego nastąpić automatycznie po wyrażeniu zgody przez Wojewodę Szczecińskiego na cele nierolnicze i nieleśne. Tak jednak się nie dzieje i działka nadal pozostała rolną.

Zaraz potem spytał, dlaczego tę samą działkę sprzedała komisja przetargowa w cenie 3,5 tys. zł/ha, skoro według średnich cen rynkowych w tym okresie miała wartość od 5 do 6 tys. zł i dlaczego komisja dokonała obniżenia ceny zakupu i rozłożenia na raty.

A może jest złoże i czemu

tak tanio

Przypomnijmy, że działkę w Ginawie Gmina Węgorzyno przejęła od Agencji Rynku Rolnego. Mając wiedzę, że na jednej jej części występują złoża piasku i żwiru podzielono geodezyjne działkę. Część, na której znajdowały się złoża wydzierżawiła Kopalni Surowców Mineralnych, drugą zaś przeznaczyła do sprzedaży jako działkę rolną. W tym procederze radny Marian Wolter upatrywał niegospodarności i naruszeń prawa. Popierał to faktem, iż obecny właściciel wykonał badania, z których miałoby wynikać, że działka sprzedana za 200 tys. zł warta jest 3 miliony zł, bowiem jest równie atrakcyjna pod względem złóż jak ta, na której ekploatację prowadziła kopalnia. Na poparcie swojej tezy przedstawił wstępne badania obecnego właściciela. Adwersarze odbijając piłeczkę odsyłali do map geodezyjnych i samej Kopalni, gdzie może zasięgnąć najściślejszych informacji w tym zakresie.

Sama komisja przypominała nieco komisję śledczą. Jako pierwsza odpowiadała Hanna Hołubicka, rzeczoznawca majątkowy. Radny uznał, że cena, jaką rzeczoznawca ustaliła za działkę, jego zdaniem była za niska.

- W tamtym okresie przyjęłam do wyceny ceny działki za transakcje, jakie miały miejsce na terenie powiatu łobeskiego m.in. w Dalnie, gdzie znajdują się działki o dużym areale. Mniejsze działki w 2005 roku osiągały ceny w granicach od 5 do 7 tys. zł, natomiast działki o dużym areale - ceny niższe. Opierałam się na wycenach powiatu łobeskiego. Jeśli właściciel uznawał, że cena jest za niska, mógł wartość działki podwyższyć. Ale skoro dwa przetargi nie odniosły skutku, to uważam, że nie byłoby sensu po dwóch nieudanych przetargach podwyższyć wartość działki i powiedzieć, że ona jest w tej chwili trzykrotnie droższa. Zakładam, że wszystkie cechy tej działki są właścicielowi znane, bo właściciel wie co posiada. Może pan domniemywać, że po jakimś czasie te grunty są droższe. Wtedy kiedy wycena była robiona, to wartość gruntów była taka, jak w wycenie. Natomiast rynek zweryfikował ten poziom cen, bo nie było chętnych na nabycie za taką kwotę - wyjaśniła.

Ta odpowiedź nie usatysfakcjonowała radnego. Zasugerował, że skoro na części działki przed podziałem geodezyjnym znajdował się żwir, to czy rzeczoznawca nie mogła się domyślić, że i na drugiej takie pokłady mogą się znajdować.

H. Hołubicka wyjaśniła, że ona nie może jako rzeczoznawca ustalać ceny na zasadzie domniemywań.

- Ja muszę pracować na podstawie dokumentów, które otrzymuję od właściciela. Dostałam takie dokumenty i tak wyceniłam, skoro właściciel wiedział, że jest złoże, powinien dostarczyć dokumentacje – dodała.

W rozmowę włączyła się radna Jadwiga Kamińska, która wyjaśniła radnemu Marianowi Wolterowi, że zarząd Kopalni, mając prawa do złóż wiedział, że te są na powierzchni 30,3 ha, czyli na działce, którą eksploatował i dlatego wcześniej doszło do podziału działki przejętej od Agencji Rynku Rolnego.

- Badania geologiczne, które zostały wcześniej zrobione wyraźnie wskazywały gdzie są piaski. To, że ktoś się domyśla, albo robi aferę z niczego, to już jego sprawa, ale burmistrz Konarski na tamten czas nie miał podstaw myśleć inaczej. Radny chce udowodnić pani rzeczoznawcy, że źle zrobiła – powiedziała radna J. Kamińska.

Radny powrócił do ceny działek. Przytoczył wysokość ceny gruntu na Nowym Świecie i w Ginawie nie widząc przyczyn różnicy w cenie gruntu. I tutaj rzeczoznawca musiała wyjaśnić, że nie ma tu żadnej afery, a - zwykła rynkowa regulacja cen. Działki na Nowym Świecie wyceniane były w roku ubiegłym. Ich wyższa cena za hektar wywodziła się również z możliwości przekształcenia ich w działki budowlane, na co pozwala Studium. Kolejna rzecz – nie były to działki wielkopowierzchniowe. Ponownie musiała wytłumaczyć, że inaczej wycenia się działki przylegające do miasta i na terenie miasta, a inaczej z dala od terenów zurbanizowanych.

- Jeśli pan się nie orientuje jak zasadniczo poszły w górę ceny gruntów rolnych na naszym terenie w ciągu ostatnich trzech lat, to szkoda. Z poziomu cen gruntów dużych 3,5 tys. zł Agencja sprzedaje za 7-8,5 tys. zł za hektar. Grunty na terenie Nowy Świat mają szansę być zagospodarowane pod zabudowę. Nie ma powodu twierdzić, że w kompleksie, gdzie Gmina oświadcza, że na działce właściciel dostanie pozwolenie na budowę, że jest to zwykła działka. Na podstawie każdej górki mogłabym domniemywać, że tam może powstać kopalnia – powiedziała Hołubicka.

Tu się urywa i dalej nie ma

- Panie Marianie, ta epoka już minęła. Takie przesłuchanie zakrawa na czasy PRL-owskie i służby bezpieczeństwa. Komisja nie ma prawa przesłuchiwać. Za wszystko co jest dobre i złe w gminie odpowiada burmistrz. Burmistrz dobiera sobie pracowników, powołuje komisje, a komisja nie sprzedaje działki. Burmistrz występuje w sprawie sprzedaży do rady. Rada akceptuje, w międzyczasie powstaje komisja. Burmistrz dostaje glejt, komisja wyłania tylko i wyłącznie najlepszą ofertę. Burmistrz zatwierdza transakcję, albo nie. Burmistrz, bądź osoba upoważniona przez burmistrza, podpisuje transakcję sprzedaży. Dlatego pytanie: „Dlaczego komisja przetargowa sprzedała...†– komisja nie sprzedaje. Odnośnie tej działki wszystkie dokumenty są w gminie, jest też mapa, w każdym razie była. Na niej są dokładnie określone złoża. Na działce 88/4 nie ma nic, a jeśli nawet jakieś tam piaski się piętrzą, to nie są one do eksploatacji przemysłowej. Dowodem na to, poza planami, które są w gminie, jest odstąpienie przez Szczecińskie Kopalnie Surowców Mineralnych od wydobycia. Nikt rozsądny, który wie, że są złoża nie przenosi sprzętu z jednej strony na drugą, tylko wydobywa do końca. Szczecińskie kopalnie nie starały się o to, bo im się nie opłacało. Złoże się kończy wcześniej. Stąd działka ta została podzielona. Nie było potrzeby robienia odwiertów i ponoszenia kosztów, bo to już było udokumentowane na wcześniejszych mapach. Ja ze swojej strony nie zasięgałem wiadomości w sklepie, ani na ulicy, tylko u fachowców. Zanim zacząłem budować gimnazjum zasięgnąłem informacji u dyrektora Instytutu Geologii w Szczecinie - oni wiedzą, gdzie są złoża. Później już tylko dla potwierdzenia wielkości tego złoża robi się dodatkowe odwierty. Proszę zwrócić się do działu finansowego Kopalni i przedstawią wam - ile kopalnie szczecińskie płaciły wcześniej za dzierżawę i opłaty eksploatacyjne, a ile wpłaciły w ciągu ostatnich dwóch lat. Stąd żyliśmy na trochę wojennej stopie z kopalnią, tym bardziej, że musiała wpłacić za wcześniejsze pięć lat duże pieniądze. Złoże na Storkowie i Ginawie ma się ku końcowi, nie ma o czym mówić, stąd Szczecińskie Kopalnie szantażowały nas, że wyprowadzają się w inne miejsce. Zarzucanie że byłem niegospodarny i narażałem gminę, to zwykły wymysł. Należy opierać się na dokumentach. Przesłuchiwanie kogoś nie jest w moim stylu, mogę tylko zasięgnąć informacji. Każdy ma prawo dostępu do przetargu. Nie można podpowiadać komuś, że można kupić. Ze strony kopalni nie było zainteresowania. Powiadomienie wcześniej kogoś kto chciałby ten teren kupić, to jest przekręt ze strony burmistrza, bo on się układa, zanim przetarg zaistnieje, a przetarg był nieograniczony – wyjaśnił były burmistrz S. Konarski.

Ta wyczerpująca wypowiedź nie usatysfakcjonowała radnego. Podkreślił ponownie, że osoba, która kupiła grunt za 200 tys. zł złożyła ofertę dla kopalni wraz z badaniami geologicznymi potwierdzającymi złoża żwiru i piasku. Zarzucił też, że robiono badania geologiczne w Połchowie, a w Ginawie już nie. Nie zauważył jednak, że głębokość odwiertów w Połchowie wynosiła zaledwie 4 m, a to oznacza nie badanie pokładów surowców, a zwykłe badanie geotechniczne gruntu pod budowę. Mimo tłumaczeń nie dostrzegał różnicy pomiędzy budową geologiczną ziemi a budową obiektu na ziemi.

Po kolejnym tłumaczeniu byłego burmistrza radny Wolter oświadczył, że mapy, na które powołuje się S. Konarski – w gminie nie ma. W związku z tym radny został odesłany do starostwa.

Podłożone dokumenty

Przewodnicząca komisji rewizyjnej Halina Kwiatkowska poprosiła radnego Woltera o dokumenty potwierdzające jego słowa, że na terenie omawianej działki są pokłady żwiru. Ku zaskoczeniu wszystkich dokumenty były w... teczce.

- Jestem zbulwersowana tym, że pan Marian wie wszystko, a my nie wiemy nic. Kim pan jest? – spytała Kamińska.

Radny wyraził z kolei zdziwienie, że przewodnicząca komisji rewizyjnej, aby otrzymać jakikolwiek dokument, musi pisać pismo do burmistrz. Zdziwił się jeszcze bardziej, gdy okazało się, że wszelkie pisma od radnych muszą przejść przez Biuro Rady. Sam otrzymuje je bezpośrednio w Urzędzie, czyli u pani burmistrz.

- Pracujemy na dokumentach skserowanych, nie wszystkie są potwierdzone za zgodność z oryginałem, nie mamy dostępu do dokumentów na co dzień. Po komisji 17 lipca nie zdążyłam wejść do Biura Rady, gdy przyszła burmistrz i zabrała mi dokumenty, dotyczące działki w Ginawie. My nie jesteśmy do końca zapoznani z dokumentami. Możemy twierdzić, że dokumenty są wymienione, nie wszystkie są za zgodność z oryginałem. Wcześniej dokumentów, dotyczących badań nie było. Skąd to się tutaj wzięło? My na co dzień nie mamy dostępu do teczki, to niedopuszczalne. Na czym my mamy pracować? Nie wszystkie kartki są ponumerowane, a skoro nie ma numeru, to dokument jest podłożony. To jest teczka, która była równocześnie sporządzana do ABW. Gdy brałam ostatnim razem teczkę złożyłam podpis. Teraz jest w tym miejscu puste miejsce. Włożono inną kartkę – powiedziała zbulwersowana przewodnicząca komisji.

Radna Kamińska nie omieszkała również spytać, dlaczego radny Wolter skierował pytania do byłego wiceburmistrza Brodzińskiego, a nie burmistrza Konarskiego. Na to pytanie radny odparł, że były wiceburmistrz miał kompletną wiedzę, sugerując, że burmistrz Konarski był niedoinformowany.

- Należy się opierać na dokumentach, a nie na jakichś odrębnych pismach, a jeśli jeszcze te pisma są dokładane, dla mnie to nie jest dokument tylko świstki jakiegoś papieru. Burmistrz na takich dokumentach opierać się nie może. Część działki została odrolniona na potrzeby kopalni, pozostała cześć została rolna. Nie było potrzeby, by to zmieniać. Decyzją starostwa powiatowego, działka po eksploatacji, po rekultywacji powinna być zalesiona. Zalesienie to kwota rzędu 300 tys. zł. Gmina, wykonując decyzję starostwa, powinna po przejęciu działki zalesić ją. Nosiłem się z zamiarem, przekazania działki nadleśnictwu za pośrednictwem starostwa, a nadleśnictwo zobowiązało się ją zalesić, to nie zostało dokończone. Jeśli na tej działce są dwa metry żwiru, to nie są to pokłady do eksploatacji przemysłowej i żaden poważny przedsiębiorca nie będzie się silił na to, bo mu się to nie opłaca. Szczcińskie Kopalnie lepiej znają przekrój geologiczny gminy, niż pan. Jestem zdegustowany tym wszystkim – powiedział były burmistrz i opuścił przesłuchanie.

Po wyjściu burmistrza zostały odczytane odpowiedzi Ryszarda Brodzińskiego, które powielały się z wypowiedziami byłego burmistrza, bądź je uzupełniały:

„Ośmielam się zwrócić uwagę, że odpowiedzi na wszystkie pytania są zawarte w dokumentach znajdujących się w Urzędzie Miejskim w Węgorzynie. Jeżeli w roku 1990 zleciłem badanie działki, to tylko dlatego, że w jej części było złoże żwiru udokumentowane w latach 60-tych. Wyniki tych badań zostały potwierdzone w latach 80. W Urzędzie Miejskim z całą pewnością znajdują się mapy†– napisał R. Brodziński.

Wędrujące dokumenty

z Kopalni do Gminy

Po wyjściu byłego burmistrza radne zaczęły dopytywać, skąd u radnego Woltera wiedza i możliwość wnikania w dokumenty, do których one nie mają dostępu. Okazało się również, że dokument, mówiący o złożach w Ginawie, nie był adresowany do Gminy, tylko Kopalni. Mimo tego znalazł się w teczce skierowanej do ABW. Na pierwszej kartce widać znaki po faksie. Wynika z tego, że została ona przesłana do Kopalni. Jak stamtąd trafiła do gminy? Rzekome badania geologiczne również nie okazały się prawdą. Były to wstępne badania, kilka odwiertów, potwierdzających występowanie złóż, ale zbyt małych, by móc jednoznacznie stwierdzić jakiego rzędu są to pokłady. Dołączony dokument właściciela działki nie jest podpisany, nie ma potwierdzenia zgodności z oryginałem, kartki nie są ponumerowane, podobnie szkice sytuacyjne. Kartki te mogły być równie dobrze wydrukiem komputerowym oferty ściągniętej z Internetu, jak zasugerowała radna Kamińska. Nigdzie nie było informacji, że dokument kierowany jest do urzędu, nie było też pieczątki urzędu, że taki dokument wpłynął. mm

Odnośnik do odpowiedzi

Obecnie żwirownia działa po drugiej stronie, chociaż najgorsze podobno super nowoczesne urządzenie , budynki, waga, itd znajdują się po starej stronie. A to oznacza,że nadal będzie bród, smród i ubóstwo. Czego nie rozumieją miejscowi prominenci i mieszkańcy.

Odnośnik do odpowiedzi

Włos się jeży na głowie po przeczytaniu tego wszystkiego. Dlaczego takie fakty wychodzą dopiero teraz? Przecież nie możliwe jest żeby ludzie mając taką wiedzę olali referendum. To tylko chodzi o biznes i korzyści dla żwirowni nic więcej! Krew człowieka zalewa, że urzędnicy kierują się tylko swoimi korzyściami i wcale o lokalnej społeczności nie myślą. Bo po istniejącym układzie iście biznesowym świadczy załatwianie sprawy kopalni na Ginawie. Pan Kupczyński jakoś lekką ręką też szuka inwestorów w każdym co się pojawi. Niestety o sprawach wspólnych należy pytać mieszkańców a nie straszyć i przekupywać sołtysów i mieszkańców biednych wiosek. Takim warunkiem jest podawanie wszelkich wiadomości na stronie gminy a tu nikt nic nie robi w tym kierunku. To idź sobie do gminy mówi Michał do kogoś tam. To po co powstał portal Ińsko i chwalebna opozycja? Po co krzyczeć i udawać, że coś się robi!!! Proszę Pana Kupczyńskiego żeby nie mądrzył się za bardzo bo niestety zawiedli tym hukiem portalowym mieszkańców. Artykuł który ktoś tu wkleił wybitnie pokazuje , że żwirownia myśli tylko o sobie i nie będzie miała litości nad mieszkańcami w żadnym przypadku. Wiele mi to objaśniło jak ten mechanizm działa. Szkoda ,że o takich sprawach nie mówili inicjatorzy tylko o domu starców!!! Gdyby ludzie więcej mieli wiedzy o mechanizmie korupcyjnym kopalni szybciej by uwierzyła kłamstwa burmistrza. Teraz trzeba dobrze czytać to co tu jest a jest ciekawie. Dostali zgodę na 10 lat wydobycia na Ginawie a czas ten wykorzystają na załatwianie wydobycia w Ińsku. Bójcie się mieszkańcy bo nic was nie uchroni przed brudem, hałasem i tirami!!! Dla mnie to szok że można sprzedać działkę za 200 tys. a wartość jej 3mln i same z niej zyski, kosztem mieszkanki której nikt słuchać nie chciał i ma w nosie i kopalnia i władza.

Odnośnik do odpowiedzi

W OBRONIE WŁASNEJ

Trzy miesiące temu burmistrz Grażyna Karpowicz i radny Marian Wolter ogłosili wielomilionową aferę w Węgrzynie. Ich zdaniem Ryszard Brodziński i Halina Stoncel, jako pełnomocnicy gminy Węgorzyno, świadomie sprzedali za 200 tys. zł 56,5-hektarową działkę, ponoć wartą 3 mln. zł.

Trudno być sędzią we własnej sprawie, ale niegodziwość, jaką wobec mojej osoby, a także wobec Pani Haliny Stoncel, uczynili Grażyna Karpowicz i Marian Wolter, przekracza wszelkie granice przyzwoitości. Jednak ze względu na fakt, iż burmistrz Karpowicz skierowała sprawę do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wydałem oświadczenie, że do ostatecznego zajęcia stanowiska przez tę instytucję nie będę wypowiadał się publicznie. Obrzucić człowieka błotem jest niezwykle łatwo. Przeprosić trudno. Okazuje się, że ABW już kilka tygodni temu podjęła decyzję, iż w wyniku przeprowadzonych czynności sprawdzających nie stwierdzono abym w tej sprawie naruszył prawo i odmówiła wszczęcia postępowania. A zatem czas na moje publiczne wyjaśnienie sprawy.

Sedno zarzutów skierowanych pod moim oraz Pani Stoncel adresem, burmistrz Karpowicz przedstawiła na oficjalnej stronie internetowej gminy WWW.wegorzyno.pl, w zakładce pn.: „zadaj pytanie burmistrzowiâ€. Wypowiedź tę przytaczam w całości:

Tomek dnia 2008-06-10 19:11:28 Pytanie: O co chodzi z tą aferą gruntową w Storkowie? Odpowiedź:

Gmina w latach 90-tych (I kadencja) otrzymała od AWRSP grunt żwironośny w Ginawie, dz. 88/1 o pow. 87 ha. Temat znany dla wielu mieszkańców, radnych, przedsiębiorców, bo przez długi czas „toczyły się boje†o utworzenie spółki z udziałem gminy do wydobywania żwiru. Ówczesny Burmistrz Ryszard Brodziński zabiegał o przejecie tej działki w zamian za długi PGR wobec Gminy. Tak się stało, w ramach rozliczeń podatkowych gmina kupiła te działkę za 201 tys. zł. Gmina dokonała zmiany w planie i działka ta 88/1 została przeznaczona na cele eksploatacja kruszyw. W 1996 cześć działki, 30 ha gmina wydzierżawiała dla kopalni, a na część działki 56,86 ha gmina uzyskała zgodę Wojewody na przeznaczenie jej na cele nierolnicze - pod projektowaną eksploatację kruszyw. Kopalnie po 9 latach eksploatacji oddały Gminie część działki, te 30 ha po rekultywacji do zalesienia. A tą cześć – 56,86 pod projektowaną eksploatację, w 2006 roku Gmina sprzedała jako działkę rolną. Burmistrz nie wycenił wartości złoża znajdującego się na działce. Sprzedaży dokonali pełnomocnicy Gminy Zastępca Burmistrza Ryszard Brodziński i Kierownik Wydziału Nieruchomości Halina Stoncel. Za cenę 200 tys. zł, w wyniku rokowań, rozkładając zapłatę na 4 raty rocznie. Wg tej transakcji Gmina sprzedała działkę za ok. 3 tys. zł za hektar., kiedy średnie ceny ziemi wg danych ARiMR wynosiły 6 tys. zł/ha.. W czerwcu 2007 roku nowy właściciel działki wykonał badania geologiczne działki i zaoferował ją dla SKSM w Szczecinie za ponad 3 mln złotych. Z dokumentów wynika, że pełnomocnicy Gminy mieli wiedzę, że działka jest żwironośna, ale do sprzedaży nie wycenili złoża, lecz sprzedali jako rolną. Sprzedaż działki po zaniżonej cenie spowodowało dużą stratę dla budżetu Gminy.

Dziś już nie ma afery, ale dla wielu nadal aktualne jest pytanie: jaka jest prawda?

1. Rzeczywiście na początku lat 90-tych, kiedy pełniłem funkcję burmistrza Węgorzyna, uzyskaliśmy informację, że na 87-hektarowej działce rolnej o nr. 88/1, w obrębie Ginawa, znajduje się 30,6ha udokumentowanego złoża żwirowego „Storkowoâ€. Podstawą wykonanych w 1969 roku badań geologicznych był program badań opracowany przez Przedsiębiorstwo Geologiczne Kraków. Aktualizacja odkrytych zasobów przeprowadzona została w 1988r przez Przedsiębiorstwo Geologiczne z Wrocławia, a zatwierdzona została w dniu 24 października 1989r. przez Ministerstwo Ochrony Środowiska i Zasobów Naturalnych.

2. Działka 88/1 była wówczas własnością Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Koncesję na wydobycie złoża posiadały Szczecińskie Kopalnie Surowców Mineralnych (SKSM). Rola gminy ograniczała się jedynie do zmiany sposobu użytkowania nieruchomości (wyłączenia z produkcji rolnej). W tamtym okresie AWRSP nie płaciła gminie podatków. Długi Agencji wobec naszej gminy rosły bardzo szybko. Jedyna realna szansa odzyskania pieniędzy polegała na wykupie za długi nieruchomości od AWRSP. Tak też uczyniliśmy w tej sytuacji. Mimo, że nas interesowała jedynie ta część działki 88/1, w której zalegało złoże, to musieliśmy kupić całą nieruchomość.

3. Prawo rozpoczęcia eksploatacji złoża dawała decyzja Wojewody Szczecińskiego o wyłączeniu części działki z produkcji rolnej. O taką też zgodę wystąpiliśmy. Podstawą wystąpienia była dokumentacja w/w złóż żwiru o pow. 30,6ha. Jako że prawnym obiektem obrotu i wszelakich procedur administracyjnych jest zawsze nieruchomość oznaczona numerem ewidencyjnym działki oraz nazwą obrębu geodezyjnego, to też i w tej sytuacji zawsze i wszędzie widnieje dz. nr 88/1, o pow. 87ha, w obrębie Ginawa. Takie zapisy zawierała też zgoda Wojewody na wyłączenie jej części z produkcji rolnej.

4. Dokumentacja geologiczna złoża, która określała m.in. obszar jego zalegania, miąższość, strukturę żwirów, wartość punktu piaskowego, posłużyła nam do oszacowania jego wartości w celu ustalenia realnych stawek czynszu dzierżawnego. Tak przygotowani przeprowadziliśmy trudne negocjacje z dyrekcją SKSM, które zakończyły się podpisaniem wieloletniej umowy dzierżawnej.

5. W 2005 roku SKSM zwróciły się do gminy z informacją, że złoże żwiru zostało wyeksploatowane, a wyrobisko zrekultywowane, w związku z czym chcą gminie zwrócić dzierżawioną nieruchomość. Jednocześnie SKSM przedstawiły gminie „Dokumentację rekultywacji terenów kopalni kruszywa naturalnego Storkowo†w której na str. 20 stwierdza się, że: „Zasoby geologiczne, przemysłowe złoża na działce 88/1 zostały wyeksploatowane, a działalność wydobywcza zakończona w lipcu 2004 roku.â€

6. My jednak staliśmy na twardym stanowisku, iż SKSM powinny zalesić zrekultywowane wyrobisko, ponieważ taki kierunek przewiduje się w programie rekultywacji. Dyrekcja SKSM z kolei bardzo mocno dążyła do rozwiązania umowy dzierżawy bez zalesiania, którego koszt szacowany był na kwotę ok. 300 tys. zł. Powstał poważny spór. W jego rozwiązanie zaangażował się Starosta Łobeski. Uzgodniono kompromis: wyrobisko zalesi Nadleśnictwo Łobez po przejęciu go na własność. Z tego też powodu, na wniosek burmistrza Konarskiego, SKSM na własny koszt dokonały podziału geodezyjnego dz. 88/1 na dwie nieruchomości. Wydzielono dz. nr 88/3 o pow. 30,6ha obejmującą wyrobisko oraz na dz. nr 88/4 o pow. 57ha jako rolną.

7. Działkę rolną, nr 88/4, o pow. 56,5 ha, postanowiliśmy sprzedać. W lipcu 2005r rzeczoznawca wycenił ją na kwotę 212 tys. zł. Decyzją burmistrza Konarskiego cena ta została podwyższona do 254 tys. zł. W przetargu ogłoszonym na dzień 8 listopada 2005r nie zgłosił się ani jeden zainteresowany. Także drugi przetarg, przeprowadzony 12 stycznia 2006r, nie wyłonił nabywcy. Pomimo obniżenia ceny do kwoty 243 tys. zł. Brak oferentów w przetargach skłonił nas do ogłoszenia rokowań. 22 czerwca 2006r przeprowadzone zostały pierwsze rokowania na zbycie nieruchomości za 220 tys. zł. Także bezskutecznie. Dopiero rokowania przeprowadzone 28 lipca 2006r wyłoniły nabywcę za kwotę 200 tys. zł, a więc o 12 tys. zł niższą niż wycena rzeczoznawcy. Wszystkie procedury miały charakter publicznej, nieograniczonej oferty i przeprowadzone zostały zgodnie z przepisami zawartymi w Rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 14 września 2004r w sprawie sposobu i trybu przeprowadzania przetargów oraz rokowań na zbycie nieruchomości.

Ot i cała historia afery, która przez 9 lat eksploatacji przyniosła gminie dochody ok. miliona złotych.

A teraz odniosę się do zarzutów sformułowanych przez burmistrz Karpowicz. Myślę, że jedynym wytłumaczeniem dla ich postawienia jest ogromna niewiedza i niekompetencja. No bo na jakiej podstawie burmistrz Karpowicz pisze: (…)Burmistrz nie wycenił wartości złoża znajdującego się na działce.(…) Pytam: jakiego złoża? Na mapie sporządzonej w wyniku przeprowadzonych wyżej wspomnianych badań geologicznych jest wyraźnie oznaczony zasięg występowania złoża żwirowego. Co więcej, na części sprzedanej (dz. 88/4) oznaczone są odwierty negatywne (II-25/144.07, V-27/140.34, VIII-29/139.88), tzn. mówiące o tym, że tam już złoże nie sięgało.

Dalej, w swej wypowiedzi burmistrz Karpowicz pisze: (…)Sprzedaży dokonali pełnomocnicy Gminy Zastępca Burmistrza Ryszard Brodziński i Kierownik Wydziału Nieruchomości Halina Stoncel. Za cenę 200 tys. zł, w wyniku rokowań, rozkładając zapłatę na 4 raty rocznie. Wg tej transakcji Gmina sprzedała działkę za ok. 3 tys. zł za hektar, kiedy średnie ceny ziemi wg danych ARiMR wynosiły 6 tys. zł/ha..(…)

Taka jest istota rokowań. A gwoli prawdy. Zapłata została rozłożona na raty na prośbę nabywcy, na wypadek gdyby nie otrzymał kredytu o który wówczas się ubiegał. Wolą nabywcy była chęć zapłaty całości kwoty do końca 2006 roku. O tym fakcie mówią dokumenty ze sprzedaży. I w końcowym efekcie tak się stało. Cała kwota została zapłacona przed upływem 2006r. W tym przypadku żadnego znaczenia nie miało to, czy nabywca był moim kolegą, czy też nie. Nawiasem mówiąc w ogóle tego Pana nie znałem. Każdego oferenta zawsze traktowaliśmy jednakowo. Nigdy nie pozwalaliśmy sobie na tak skandaliczne traktowanie ludzi jak to uczyniła burmistrz Karpowicz w stosunku do węgorzyńskiego oferenta w trakcie przetargu na sprzedaż nieruchomości, przeznaczonej pod budownictwo mieszkaniowe przy ul. Grunwaldzkiej w Węgorzynie. Ale o tym przy innej okazji.

Natomiast co do ceny, to po pierwsze – nie 3 tys. zł za 1ha, lecz jeśli już, to ponad 3,5 tys. zł (200.000 zł / 56,5285ha = 3.538zł/ha). A po drugie – średnia cena 6 tys. zł/ha jest, jak sama nazwa mówi, właśnie ceną średnią, tj. wynikającą z ceny słabych gleb i tych dobrych, za które płaci się wielokrotnie więcej. Pojęcie statystyczne „średnia†można przedstawić też bardziej obrazowo, w sposób następujący: jeżeli burmistrz Karpowicz zarabia 8 tys. zł miesięcznie, a pani z obsługi 1,5 tys. zł to średnia płaca obu pań wynosi 4.750 zł miesięcznie.

No i zarzut najcięższego kalibru: (…)Z dokumentów wynika, że pełnomocnicy Gminy mieli wiedzę, że działka jest żwironośna, ale do sprzedaży nie wycenili złoża, lecz sprzedali jako rolną. Sprzedaż działki po zaniżonej cenie spowodowało dużą stratę dla budżetu Gminy.

Odnośnik do odpowiedzi

Cóż można rzec???? Tylko tyle, że żwirownia od kilkudziesięciu lat ma się w tej i sąsiedniej gminie świetnie. MichałK jak widzę tego nie łyknął bo nie wie co tu napisane. Szafran rajcuje na swoim nagraniem i tak to leci. SKSM oszukuje gminy bo jeśli wmawia ludziom i rządzącym ,że to miliony do kasy gminy a w Węgorzynie milion to było po 9 latach eksploatacji to o czym tu mówić o jakich zyskach. Już o tym, że nie chcieli zrekultywować terenów wyrobiskowych i ich zalesić bo to koszty!!!!! A jak dodać, że ziemię kupili za 200 tys. która warta 3 mln to w co wy ludzie wierzycie! W takie same obietnice bez pokrycia? Tylko oni to wyrobisko traktują jak Storkowo a wasza żwirownia będzie w INSKU. Wszystkich którzy nie poszli do referendum ukarze TEN w NIEBIESIECH za grzech zaniechania. Jeszcze niech MichałK i Włodek z Jackiem dotrą kto w Ińsku sprzedał tereny żwirowe i za ile to resztki włosów wam wypadną!!! Trzeba tylko chcieć. Jak radni opozycji chcą być liczącą się eminencją to muszą żądać ważne dokumenty a nie o byle co krzyczeć. Żeby ułatwić to powiem, że Burmistrzem był Zimnicki a przewodniczącym Racinowski. Nie dziwi więc że po tylu latach wrócił do tematu. Tak jak w Węgorzynie sprzedano grunt na cele rolne ewentualnie mogły być wykorzystane na cele mieszkaniowe. A co robią ???? Wystarczy poprosić o te dokumenty z gminy i wszystko stanie się jasne jak w Węgorzynie.Nie wiem też czego wśród inicjatorów i to głównych znalazł się Pan Manske przecież popierał wtedy działania ówczesnego Burmistrza i przewodniczącego rady a obecnego Burmistrza!!!!?????? Coś się nie spodobało? W Ińsku jest tysiąc razy większy szwindel i z kupnem ziemi i żądaniem eksploatacji. Jak opozycja tego nie widzi i skupia się na filmikach to Michałk jak i radni opozycji niech założą filmotekę i zajmą reżyserką. Może pomylili branże niech jadą na Oskary do Ameryki. Przecież na tym można zbić taki kapitał polityczny ,że lepsza okazja już do wyborów się nie trafi. Ale co tam śpijcie towarzysze i cieszcie "niby oburzeniem i wrzeniem w IFS". Gratuluję politycznego kunsztu Burmistrzowi umie karty rozdawać wg swojego konceptu.

Odnośnik do odpowiedzi

Czytałem wszystko co w tym temacie zostało napisane. Napisze tylko tyle, że można było się spodziewać takich sytuacji i będzie ich pewnie więcej. SKSM próbuje takie sprawy ukrywać bo to źle wpływa na ich wizerunek. Co do tego niby oburzenia i wrzenia w IFS to skomentowałem na portalu, że w to nie wierze i moim zdaniem IFS z burmistrzem próbują ostudzić emocje. Dla mnie to taka aktorska gra przed kamerą, żeby ludziom pokazać jak to "my radni się staramy" BZDURA! Grają jak Kobuszewski, próbują ukazać swoja inną twarz w obawie przed tym, że społeczeństwo zobaczy ich zachowanie i mogą potracić stołeczki. IFS było jest i będzie za swoim burmistrzuniem za wszelką cenę to tylko gra pozorów

Odnośnik do odpowiedzi

Też się z tym zgadzam. To tylko zasłona dymna, że niby coś nie idzie po myśli ale glosowania i tak będą pod dyktat. Chyba nikt nie myśli, że Mazurek by się czemukolwiek sprzeciwił Racinowi skoro ten mu już obiecał plan na Wisoli!!! Kto w tą bzdurę uwierzy?? Chyba tylko naiwny i łatwowierny Krokus. Tu życie jest inne i prawo pięści obowiązuje a puki co to Racin wydaje rozkazy tak czy nie???? Zgadzam się choć w tej kwestii z Michałem.

Odnośnik do odpowiedzi

Mam pytanie ? skoro wiadomo ,że żwirownia różne triki wykonuje żeby wyjść na swoje to skoro już macie tę wiedzę czemu z niej odpowiednio nie korzystacie? Czemu wszyscy milczą i nikt nie odważy się pytać ? Co brakuje wam jaj czy nie macie kozła ofiarnego którego byście puścili żeby dostał po głowie. Dobrze wam było stać przed kamerami jak kto inny cięgi zbierał!!! Może zróbcie coś sami na własny rachunek. Czy lepiej siedzieć cicho niech żwirownia sobie dalej po cichu załatwia? Co za ludzie>>>>>

Odnośnik do odpowiedzi

Działoszewska powiedziała by ludziom że to nie spalarnia tylko wyrwórnia gazu !

Ci durnie i przekręty wcześniej i obecnie mają w dupe społeczeństwo gminy i jej dobro , najbardziej istotne było i jest ich prywatne dobro i ich kasa i akcje lub udziały .

Odnośnik do odpowiedzi
Żeby się nie okazało, że IFS zmieni zdanie w sprawie spalarni tak jak w sprawie żwirowni. Obecny burmistrz ze swoją poprzedniczką nie lubili się wszyscy to wiedza ale w sprawie żwirowni mówią jednym głosem

Dokładnie tak może być. Wszyscy oni brali w tym udział i teraz mogą się wspierać co do tego nie mam też wątpliwości. Przyznam ,że czasem mnie Michał zaskakujesz tą bystrością umysłu. Przecież to Teresa forsowała te plany a teraz przejął Racinowski. Zaczęło się jednak od Stacha bo on sprzedał im ziemię a sam też ma hektary z czymś do wydobycia. jak to wszystko zebrać w całość to nic już nie dziwi.Liczy się tylko pieniądz i to nie dla gminy tylko dla siebie.

Odnośnik do odpowiedzi
Muppet Show po naszemu

podobno Burak ze Stachem też są skłuceni , jednak ten pierwszy z całym poświęceniem robi robotę dla tego drugiego , sprawa jest tak gorąca i intratna że postanowili zagrać Muppet Show aby nikt ich nie podejrzewał o układy gdyż ci kolesie od ponad 20 lat zawsze się oboje ciągali razem . Teraz raptem wielka awantura o drobiazg :lol: W ten spsób chcieli jak już wielokrotnie wcześniej zmanipulować społeczeństwem gminy , jednak czasy się zmieniły .!!!

Panowie dalej mają serdeczne układy , które jestem pewny wyjdą na jaw dopiero po następnych wyborach . Burak wie że nie ma szans i dlatego zrobi wszystko aby na koniec pomóc kolesiowi , może dostanie u niego kolejną posadę ? pytanie co on umie właściwie robić ...

Odnośnik do odpowiedzi

Jak tak sobie czytam to chyba ten kto założył ten temat nie przemyślał go. Bo to nie jest historia żwirowni tylko obecna sytuacja. Zgoda na to wydobycie zapadła w marcu ubiegłego roku! Jest więc cieplutka i to co obserwujemy na dzisiaj przy Storkowie to jest to o czym mówią te dokumenty. No to historia czy ciąg zdarzeń!!!!!

Odnośnik do odpowiedzi
  • 4 tygodnie później...
żwirownia Ginawa

http://bip.wegorzyno.pl/strony/menu/42.dhtml

2f4eac14efcb49d37b97fef062346fcb.png

Radzę poświęcić niedzielę i prześledzić szczegóły działań żwirowni.

To nie gmina Węgorzyno straci lecz gmina Ińsko

Węgorzyno kasuje za wydobycie żwiru, gmina Ińsko robi plan dla żwirowni na 150 ha.I najważniejsze , na mądrość burmistrza Ińska i rady nie liczcie, to ludzie bez wykształcenia i honoru. Nie działają w imię dobra tej gminy.

Odnośnik do odpowiedzi
Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...