Skocz do zawartości

Etymologia Ukrainy - prawdy i mity


wednesday

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem sobą a nie KACAPSKĄ SZUJĄ tak jak Ty BOLSZEWICKA GNIDO .WSZYSTKICH LUDZI SZANUJĘ A ŻE NA WARIATÓW NIE MA SPOSOBU TO TRUDNO

Jesteś mendą właśnie ty. Kacapów,ani bolszewików już dawno nie ma,a ty ciągle powtarzasz o tym jak mantrę.Obudź się.Mamy rok 2015.Ludzie kombinują gdzie by tu zatrudnić się i zarobić trochę grosza,bo w innym przypadku wyjada z kraju. Tu jest dramat rodzin,a nie dramat " bolszewikow i górali".O Polakach wyrażasz się fatalnie,ale o Ukraińcach nie powiedziałeś złego słowa. Jedź na Ukrainę i walcz,a nas Polaków w naszym kraju zoataw w spokoju i nie obrażaj.

Odnośnik do odpowiedzi

Czego nie napiszesz jak maczetami swój swojego rąbał w Lodzi.

W łodzi tłukli się w tzw. ustawce pseudokibice-stadionowi bandyci. W Kijowie na kibiców napadli bandyci z nożami. Ja widzę różnicę,a ty nie chcesz widzieć.Najzwyczajniej Ukraińcy nie znoszą Polaków i tu nie chodzi o pseudokibiców.Wśród poturbowanych byli również polscy dziennikarze.

Odnośnik do odpowiedzi

Tak naprawdę, to za czasów owej sowieckiej „okupacjiâ€, tego tam „komunizmu†– Ukraina ośmiokrotnie powiększyła się terytorialnie!

No bo właśnie Lenin powołał na trwałe do życia Ukrainę w 1922 roku. Przyłączył też do niej tereny Noworosji z zamieszkującymi je Rosjanami.

A w 1939 r. Stalin dołączył polskie kresy, czyli Galicję.

W 1945 tenże Stalin dodał jeszcze Zakarpacie i Bukowinę.

W 1954 r. Chruszczow dorzucił jeszcze Krym.

A teraz nawiedzona post-banderowska prawica wszystko rozwaliła.

Odnośnik do odpowiedzi

Prezydent Duda otrzymał nauczkę od prezydenta Poroszenki. Czy wyciągnie z tego wnioski?

Prezydent Andrzej Duda Ukrainy nie zna i w sprawy upamiętnienia ofiar banderowskiego ludobójstwa nie angażował się. Wszystko zależeć będzie więc od tego, jakich doradców w tej kwestii będzie słuchać. Mam nadzieję, że nie Pawła Kowala czy Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego.

Polityka wschodnia Trzeciej RP, wyznawana bardzo mocno przez PO i PiS (wcześniej przez nieboszczkę Unię Demokratyczną vel Unię Wolności) oparta jest na doktrynie Międzymorza Józefa Piłsudskiego, ukutej prawie 100 lat temu, i tzw. micie Jerzego Giedroycia, ukutym 40 lat temu. Od tego czasu świat się zmienił całkowicie, a Europa środkowo-wschodniej wywróciła się do góry nogami kilka razy. Jednak zwolennicy tych zmurszałych i zdezaktualizowanych teorii wciąż twierdzą, że Ukrainie trzeba nadskakiwać, ile się tylko da, kłaniając się czapką do ziemi i spełniając każdą zachciankę, która narodzi się na Dnieprem i Dniestrem. Oczywiście nie mając nic za to w zamian. Z najnowszych spraw, to przerzucenia "za darmochę" sprzętu wojskowego czy przerzucania pieniędzy z polskiego do ukraińskiego budżetu. Vide: pomysły premier Ewy Kopacz i szefa MON Tomasza Siemoniaka.Nawiasem mówiąc, minister Siemoniak do tej pory nie odpowiedział na list otwarty skierowany do niego, podpisany m.in. przez polskich oficerów rezerwy. Brakuje mu odwagi?

Zgodnie z powyższymi teoriami postępował śp. prezydent Lech Kaczyński, rzucając się w objęcia "pomarańczowego" prezydenta Wiktora Juszczenki, który ludobójców, w tym dowódcę krwawej UPA Romana Szuchewycza, ogłosił bohaterami narodowymi Ukrainy. Tak postąpił także prezydent Bronisław Komorowski rzucając się 9 kwietnia br. w objęcia prezydenta Petro Poroszenki. I to dniu przyjęcia przez parlament w Kijowie ustawy, która nie tylko gloryfikuje UPA, ale i grozi sankcjami osobom upominającym się o prawdę o ludobójstwie, w tym też cudzoziemcom, czyli także polskim obywatelem. Nawiasem mówiąc, ówczesne publiczne uściski Poroszenki były prawdziwym "pocałunkiem śmierci" dla polskiego prezydenta.

Prezydent Andrzej Duda jest na najlepszej drodze, aby powtórzyć błędy swoich poprzedników. Wczoraj dostał upokarzającą nauczkę od ukraińskiego prezydenta, który publicznie w Berlinie odrzucił pomysł polskiego prezydenta o tak zwanym "wariancie genewskim", według którego Polska miałaby być dopuszczona do rozmów na temat przyszłości Ukrainy. Stanowisko ukraińskiego prezydenta oznacza, że nasz kraj był wprawdzie do tej pory potrzebny jako usłużny dostawca sprzętu wojskowego i pieniędzy, ale miejsca przy stole rokowań wraz z Rosją, Niemcami i Francją nie otrzyma. Parafrazując stare powiedzenie, "Polak zrobił swoje, Polak może odejść".

Czy prezydent Andrzej Duda będzie umiał wyciągnąć wnioski z tego pierwszego poparzenia się w sprawach ukraińskich? On sam Ukrainy nie zna i w sprawy upamiętnienia ofiar banderowskiego ludobójstwa nie angażował się. Wszystko zależeć będzie więc od tego, jakich doradców w tej kwestii posłucha. Mam nadzieję, że nie ex-posła Pawła Kowala, który nie od dziś jest quasi-ambasadorem interesów nacjonalistów ukraińskich. Nawiasem mówiąc o wyczynach Kowala (jak i innych polityków prawicowych) w tej kwestii pisał m.in. profesor Leszek Jazownik z Uniwersytetu Zielonogórskiego, ale PiS i Jarosław Gowin udają, że niczego nie wiedzą, przymierzając owego zgranego polityka - uwaga! - na senatora z Podkarpacia, czyli z tego regionu, który tak wiele wycierpiał od wspomnianych ukraińskich nacjonalistów (czytaj: nazistów). Mam nadzieję, że także nie Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego, którego PiS ustawicznie lansuje jako eksperta od spraw wschodnich, a który jest zagorzałym przeciwnikiem przyjęcia przez Sejm RP uchwały potępiającej ludobójstwo na Polakach i obywatelach polskich innych narodowości. Według niego taka uchwała "obniży skalę sympatii proukraińskich w Polsce".

Polska winna żyć dobrze ze wszystkimi swoimi sąsiadami. Jednak to nie oznacza chowania głowy w piasek w chwili, gdy któryś z sąsiadów czyni ewidentny afront. A taki afront, zresztą nie po raz pierwszy, uczynił prezydent Petro Poroszenko.

Ucz się narodzie bo inaczej znowu poderżną ci gardło,tzw.przyjaciele za Buga.

Odnośnik do odpowiedzi

Nawet komuchy widzą szydzenie z Polaków:

Zarówno Bronisława Komorowskiego jak i Andrzeja Dudę spotkał afront ze strony prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki. Polska powinna zweryfikować swoje stanowisko w stosunku do władz Ukrainy. Nie powinna być heroldem władz ukraińskich za wszelką cenę - mówił w "Faktach po Faktach" Leszek Miller, szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Leszek Miller skomentował słowa Andrzeja Dudy, który zapowiedział, że w czasie wizyty w Berlinie będzie chciał poruszyć temat zmiany formatu rozmów ws. Ukrainy.

Jak powiedział Miller, to, że prezydent Duda "chciałby, aby Polska była reprezentowana w miejscach, w których podejmuje się zasadnicze decyzje, to dobrze". - Natomiast to, że nas tam nie ma, to nie jest wynik działalności prezydenta Dudy. To się stało za czasów prezydentury Komorowskiego i premierostwa pana Donalda Tuska. To wtedy Polska została wyproszona z miejsc, w których się podejmuje decyzje - powiedział szef SLD. 1&dstw=308&dsth=172

Jak podkreślił, zamiast pracować nad modelem rozjemcy, Polska stała się stroną w tym konflikcie. - Jak się jest stroną, to nie jest się mediatorem - wskazał Miller. Jego zdaniem "popełniono rażący błąd, za który dzisiaj wszyscy będą płacić".

Miller o afrontach

Jak powiedział, zarówno Bronisława Komorowskiego, jak i Andrzeja Dudę spotkał afront ze strony prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki.

- Raz, kiedy prezydent Komorowski wygłosił przemówienie w parlamencie ukraińskim. Zaraz potem ten parlament przyjął pakiet ustaw gloryfikujących Ukraińską Powstańczą Armię (...) odpowiedzialną za przerażającą rzeź Polaków na Wołyniu. To był policzek dla prezydenta Komorowskiego - powiedział Miller.

Dodał, że teraz policzek został wymierzony nowemu prezydentowi w Berlinie, kiedy Poroszenko podkreślał, że nie widzi potrzeby zmiany formatu rozmów.

Jak powiedział Miller, Polska powinna zweryfikować swoje stanowisko w stosunku do władz Ukrainy.

Odnośnik do odpowiedzi

Wszyscy ludzie niezależnie myślący wiedzą,że ukry to zło.

Kukiz dla "DGP" o zmianie systemu i Ukrainie. "Poszli w Banderę"

Nie interesuje mnie kariera, ja chcę zmienić system - deklaruje Paweł Kukiz w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej". W jego ocenie, "Prawo i Sprawiedliwość wygra wybory, ale praktycznie rządzić nie będzie. Znowu się zrobi kocioł i będziemy mieli przedterminowe wybory".

0004KJH6XQU546GV-C116-F4.jpg

Paweł Kukiz

/Paweł Dziura /Reporter

Kukiz odniósł się w wywiadzie do incydentu, do którego doszło na antenie TV Republika. Muzyk miał podczas wywiadu opuścić studio i obrazić dziennikarkę. "Jestem emocjonalny i tyle. Poszedłem do telewizji, bo pomyślałem, że trzeba rozmawiać, tłumaczyć, że mogę coś przekazać zwolennikom PiS i później ewentualnie rozmawiać z Jarosławem Kaczyńskim o wspólnym działaniu" - oświadczył.

Pytany o swoje wejście do "wielkiej polityki", stwierdził, że to nie wielka polityka, tylko "wielki przewał". Dodał też, że dla niego "każdy z establishmentu politycznego jest w pewnym sensie wrogiem".

Obszerny fragment wywiadu dotyczy Ukrainy. - Wielka polityka, mówi Kukiz, odbywa się na linii Rosja - Niemcy, bez udziału Polski. My najpierw powinniśmy się zająć odbudową państwa, bezpieczeństwa wewnętrznego, reformą Polski, a nie zaczynać od reformowania świata, od wtrącania się w sprawy Ukrainy.

Kukiz krytykuje Ukrainę. Ma rację? Powiedz, co o tym myślisz!

"Ukraińcy poszli w Banderę. Moja pomoc dla nich się skończyła"

Na uwagę gazety, że jeszcze niedawno brał czynny udział w pomocy dla Ukrainy, Kukiz odpowiada, że w momencie kiedy Ukraińcy ogłosili UPA bohaterską armią, a Petro Diaczenko, który dowodził Ukraińskim Legionem Samoobrony i brał udział w pacyfikacji powstania warszawskiego, został okrzyknięty bohaterem narodowym Ukrainy, to jego pomoc dla tego kraju się skończyła.

"Po powstaniu warszawskim moja mama miała być rozstrzelana przez ludzi dowodzonych przez tego bandytę [Diaczenkę - przyp. red.] Czekała na egzekucję. W ostatniej chwili przyszedł rozkaz od Niemców, żeby nie mordować ludności cywilnej, tylko przeprowadzać do Pruszkowa" - podkreślił muzyk.

Zdaniem Kukiza Biuro Bezpieczeństwa Narodowego powinno "dać temu naszemu nowemu prezydentowi informacje: "Nie mieszaj się teraz w sprawy Ukrainy, bo tam jest antypolski klimat". Oni są prawie tak oszołomieni, jak wtedy, kiedy doszło do rzezi wołyńskiej" - szokuje rozmówca "DGP".

Czytaj więcej na http://fakty.interia...campaign=chrome

Odnośnik do odpowiedzi

Dzisiaj nie będzie inaczej to tylko kwestia czasu:

29 sierpnia 1931 r. Zamach na Tadeusza Hołówkę

W Truskawcu koło Drohobycza ukraińscy nacjonaliści zamordowali działacza PPS Tadeusza Hołówkę. Poseł Bezpartyjnego Bloku Wspierania Rządu i jeden z bliskich współpracowników Józefa Piłsudskiego był zwolennikiem porozumienia z Ukraińcami na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Z tego powodu stał się celem dla Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.

0004K33APU6B1A9J-C116-F4.jpg


Tadeusz Hołówko był zwolennikiem porozumienia Polaków i Ukraińców

/Z archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

"Społeczeństwo ukraińskie winno zrozumieć, że dawna Ruś Czerwona przez 600 lat należała do państwa polskiego i uległa głębokim wpływom kultury polskiej, stała się krajem mieszanym polsko-ukraińskim. (...) element ukraiński ma prawo uważać się za współgospodarza kraju, któremu należy się pełnia praw równych z ludnością polską oraz poszanowanie jego interesów narodowych i kulturalnych" - pisał Hołówko w "Gazecie Polskiej" na kilka miesięcy przed śmiercią.

Poglądy polityka nie spodobały się ukraińskim nacjonalistom zwłaszcza, że Hołówko aktywnie działał na rzecz zbliżenia obu nacji. Wierzył bowiem z lansowaną przez Piłsudskiego koncepcję federacji państw środkowo i wschodnioeuropejskich, będących przeciwwagę dla Związku Sowieckiego.

29 sierpnia 1931 roku około godziny 20.30, w ukraińskim pensjonacie prowadzonym przez greckokatolickie siostry bazylianki w Truskawcu w województwie lwowskim, na dzień przed planowanym odjazdem z pobytu wypoczynkowego Hołówko został zamordowany przez 20-letniego Dmytro Danyłyszyna i 23-letniego Wasyla Biłasa z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Wcześniej uparcie odmawiał proponowanej mu przez policję ochrony.

Do polskiego polityka oddano pięć strzałów z bliskiej odległości. Po raz szósty wypalono przykładając lufę do szczęki Hołówki.

0004K33HLK2LTEKK-C116-F4.jpg


Proces o zabójstwo posła Tadeusza Hołówki w Samborze

/Z archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego

O morderstwie posła pisano nie tylko w Polsce i na Ukrainie, ale także w prasie zachodniej. Zwłoki Hołówki, które przewieziono do Lwowa, a później do Warszawy, w Truskawcu odprowadzały tłumy. 1 września polityk został pochowany na cmentarzu ewangelicko-reformowanym w stolicy.

Co się stało z ukraińskim zamachowcami? Danyłyszyn i Biłas zostali zatrzymani i przed sądem w Samborze skazani na karę śmierci. Wyrok wykonano.

0004K33KK2LUHTRC-C116-F4.jpg


Pogrzeb posła Tadeusza Hołówki w Warszawie

Odnośnik do odpowiedzi

bandernie.jpg

Oszaleli banderowcy poświęcają Ukrainę i Ukraińców w imię utrzymania swej zdradzieckiej władzy

Rozpatrując obecny kryzys u naszego południowo-wschodniego sąsiada w warstwie odniesień strategicznych – staje się oczywistym, że to walka o być lub nie być, z fizycznym unicestwieniem liderów przegranej sprawy, – jeżeli tylko nie zdołają uciec przed gniewem zrewolucjonizowanego ludu, który po raz kolejny dał się właśnie oszukać swojej własnej elicie.

Faza antyrosyjska konfliktu ma na celu odwrócenie uwagi samych Ukraińców od ich problemów wewnętrznych. Poprzez wywoływanie sztucznych konfliktów narodowościowych w różnych częściach kraju zamieszkiwanych przez ludność rosyjskojęzyczną – w sytuację wewnętrzną z rozmysłem jest wciągany sąsiedni kraj – już wrogi – Federacja Rosyjska.

Krym był małą przystawką, która nowi władcy Kijowa tylko po to porzucili – wiedząc, że Rosja będzie musiała tam stabilizować sytuację, żeby móc pokazywać w kraju i za granicą, jako dowód rzekomej rosyjskiej inwazji i ekspansjonizmu. Można powiedzieć, że w tym zakresie post-majdanowym Ukraińcom udało się osiągnąć to, co kalkulowali. Za cenę kawałka kraju zamieszkałego głównie przez mniejszości narodowe – zrobili z Rosji agresywne i ekspansjonistyczne mocarstwo przy wydatnej pomocy szkoda mówić, jakiego państwa i potężnej zachodniej propagandy.

Teraz wraz z pełzającą pacyfikacją miast na wschodzie kraju, w których mieszkańcy ogłosili swoje własne Majdany oraz blokadą Krymu (jest mowa o odcięciu dostaw wody) a także pojawiającymi się mordami o podtekście politycznym wchodzimy w fazę eskalacji konfliktu, której celem jest sprowokowanie wojny.

Władcy w Kijowie zrobią wszystko, w tym poświęcą spokój i bezpieczeństwo części ludzi mających to nieszczęście, że żyją na terytorium państwowym Ukrainy, tylko po to żeby sprokurować parszywy mit o wrogości narodowej pomiędzy Rosjanami a Ukraińcami, w którym to Rosjanie mają odgrywać rolę tych złych okrutników.

Ponieważ wszystko ma jeszcze wymiar międzynarodowy dzięki istotnemu wsparciu zachodnich czynników propagandowych – to jest możliwe każde zachowanie się, albowiem post-majdanowa Ukraina zacznie się teraz zachowywać jak zła baletnica, która będzie deptać wszystkim koleżankom po stopach – tylko dlatego, żeby światła zwróciły na nią uwagę.

Zachód przy tym osiąga własne cele, właśnie słyszymy, że G7 przychyla się, żeby nałożyć na Rosję kolejne sankcje w zupełnym braku poszanowania prawa międzynarodowego – po prostu prawem silniejszego.

Zaangażowanie USA w problem ukraiński jest już faktem oczywistym, trzeba mieć świadomość, że nie jest to zaangażowanie obiektywne – zaczyna przypominać to, co pewne służby zrobiły z demokratycznym rządem w Iranie (Operacja Ajax). Jeżeli Oni już tam weszli, to nie tylko po to, żeby podbić cenę ropy na globalnych giełdach, ale po to, żeby osiągnąć swoje długoterminowe cele – jeszcze z czasów zimnej wojny.

Dlatego wraz z eskalacją konfliktu możemy spodziewać się coraz gorszych wiadomości, a jeżeli dojdzie do walk armii ukraińskiej lojalnej post-majdanowej władzy w Kijowie z obrońcami Majdanów – Donbasu, Słowiańska i innych walczących o swoją godność i prawo do mówienia w języku ojców ludzi – to wówczas podpalacze pokoju międzynarodowego natychmiast okrzykną to początkiem III wojny światowej. Nie będzie miało znaczenia, że to kijowskie T-80 miażdżą czaszki ludzi, których jeszcze do kilku tygodni temu nazywano „rosyjskojęzycznymi Ukraińcamiâ€. To w ogóle nie będzie miało żadnego znaczenia, ponieważ kamery i propaganda przedstawią to tak, że obrońcy Słowiańska – rzucali się na czołgi lub sami wchodzili pod gąsienice.

Nikt na Zachodzie nie zapyta – skąd te czołgi tam się wzięły i dlaczego wysłano je na osiedla mieszkaniowe!

W wyniku takiej eskalacji rozwiązanie konfliktu będzie mogło być tylko jedno, a w zasadzie będzie musiało, ponieważ ONZ nie może dalej udawać, że nic się nie dzieje. Czas najwyższy pomyśleć o zwołaniu Rady Bezpieczeństwa i wyświetlenia całej sytuacji przed wspólnotą międzynarodową w sposób obiektywny, a nie taki jak życzą sobie tego nowi władcy Kijowa i ich mocodawcy. W konsekwencji – nie ma lepszego rozwiązania niż powierzenie przez Organizację Narodów Zjednoczonych mandatu stabilizacyjnego wojskom Federacji Rosyjskiej na wschodzie Ukrainy. To jest chyba już ostatnia rzecz, jaką można zrobić tam, żeby uratować sytuację przed eskalacją i dramatem milionów ludzi.

To dramatyczne, że nie w pełni legalny (konstytucyjny) rząd poświęca część własnego społeczeństwa – tylko dlatego, żeby poprzez wrogość wobec sąsiedniego Narodu zapewnić sobie władzę! Hańba! Hańba post-majdanowych władców Kijowa!

Odnośnik do odpowiedzi

bandernie.jpg

Oszaleli banderowcy poświęcają Ukrainę i Ukraińców w imię utrzymania swej zdradzieckiej władzy

Rozpatrując obecny kryzys u naszego południowo-wschodniego sąsiada w warstwie odniesień strategicznych – staje się oczywistym, że to walka o być lub nie być, z fizycznym unicestwieniem liderów przegranej sprawy, – jeżeli tylko nie zdołają uciec przed gniewem zrewolucjonizowanego ludu, który po raz kolejny dał się właśnie oszukać swojej własnej elicie.

Faza antyrosyjska konfliktu ma na celu odwrócenie uwagi samych Ukraińców od ich problemów wewnętrznych. Poprzez wywoływanie sztucznych konfliktów narodowościowych w różnych częściach kraju zamieszkiwanych przez ludność rosyjskojęzyczną – w sytuację wewnętrzną z rozmysłem jest wciągany sąsiedni kraj – już wrogi – Federacja Rosyjska.

Krym był małą przystawką, która nowi władcy Kijowa tylko po to porzucili – wiedząc, że Rosja będzie musiała tam stabilizować sytuację, żeby móc pokazywać w kraju i za granicą, jako dowód rzekomej rosyjskiej inwazji i ekspansjonizmu. Można powiedzieć, że w tym zakresie post-majdanowym Ukraińcom udało się osiągnąć to, co kalkulowali. Za cenę kawałka kraju zamieszkałego głównie przez mniejszości narodowe – zrobili z Rosji agresywne i ekspansjonistyczne mocarstwo przy wydatnej pomocy szkoda mówić, jakiego państwa i potężnej zachodniej propagandy.

Teraz wraz z pełzającą pacyfikacją miast na wschodzie kraju, w których mieszkańcy ogłosili swoje własne Majdany oraz blokadą Krymu (jest mowa o odcięciu dostaw wody) a także pojawiającymi się mordami o podtekście politycznym wchodzimy w fazę eskalacji konfliktu, której celem jest sprowokowanie wojny.

Władcy w Kijowie zrobią wszystko, w tym poświęcą spokój i bezpieczeństwo części ludzi mających to nieszczęście, że żyją na terytorium państwowym Ukrainy, tylko po to żeby sprokurować parszywy mit o wrogości narodowej pomiędzy Rosjanami a Ukraińcami, w którym to Rosjanie mają odgrywać rolę tych złych okrutników.

Ponieważ wszystko ma jeszcze wymiar międzynarodowy dzięki istotnemu wsparciu zachodnich czynników propagandowych – to jest możliwe każde zachowanie się, albowiem post-majdanowa Ukraina zacznie się teraz zachowywać jak zła baletnica, która będzie deptać wszystkim koleżankom po stopach – tylko dlatego, żeby światła zwróciły na nią uwagę.

Zachód przy tym osiąga własne cele, właśnie słyszymy, że G7 przychyla się, żeby nałożyć na Rosję kolejne sankcje w zupełnym braku poszanowania prawa międzynarodowego – po prostu prawem silniejszego.

Zaangażowanie USA w problem ukraiński jest już faktem oczywistym, trzeba mieć świadomość, że nie jest to zaangażowanie obiektywne – zaczyna przypominać to, co pewne służby zrobiły z demokratycznym rządem w Iranie (Operacja Ajax). Jeżeli Oni już tam weszli, to nie tylko po to, żeby podbić cenę ropy na globalnych giełdach, ale po to, żeby osiągnąć swoje długoterminowe cele – jeszcze z czasów zimnej wojny.

Dlatego wraz z eskalacją konfliktu możemy spodziewać się coraz gorszych wiadomości, a jeżeli dojdzie do walk armii ukraińskiej lojalnej post-majdanowej władzy w Kijowie z obrońcami Majdanów – Donbasu, Słowiańska i innych walczących o swoją godność i prawo do mówienia w języku ojców ludzi – to wówczas podpalacze pokoju międzynarodowego natychmiast okrzykną to początkiem III wojny światowej. Nie będzie miało znaczenia, że to kijowskie T-80 miażdżą czaszki ludzi, których jeszcze do kilku tygodni temu nazywano „rosyjskojęzycznymi Ukraińcamiâ€. To w ogóle nie będzie miało żadnego znaczenia, ponieważ kamery i propaganda przedstawią to tak, że obrońcy Słowiańska – rzucali się na czołgi lub sami wchodzili pod gąsienice.

Nikt na Zachodzie nie zapyta – skąd te czołgi tam się wzięły i dlaczego wysłano je na osiedla mieszkaniowe!

W wyniku takiej eskalacji rozwiązanie konfliktu będzie mogło być tylko jedno, a w zasadzie będzie musiało, ponieważ ONZ nie może dalej udawać, że nic się nie dzieje. Czas najwyższy pomyśleć o zwołaniu Rady Bezpieczeństwa i wyświetlenia całej sytuacji przed wspólnotą międzynarodową w sposób obiektywny, a nie taki jak życzą sobie tego nowi władcy Kijowa i ich mocodawcy. W konsekwencji – nie ma lepszego rozwiązania niż powierzenie przez Organizację Narodów Zjednoczonych mandatu stabilizacyjnego wojskom Federacji Rosyjskiej na wschodzie Ukrainy. To jest chyba już ostatnia rzecz, jaką można zrobić tam, żeby uratować sytuację przed eskalacją i dramatem milionów ludzi.

To dramatyczne, że nie w pełni legalny (konstytucyjny) rząd poświęca część własnego społeczeństwa – tylko dlatego, żeby poprzez wrogość wobec sąsiedniego Narodu zapewnić sobie władzę! Hańba! Hańba post-majdanowych władców Kijowa!

Cicho ukraiński bandyto! s******** do swoich oligarchów i bandery.

Odnośnik do odpowiedzi

Ks. Isakowicz-Zaleski: nie popierajmy banderowców, nie wpadajmy w amok

- Nie popierajmy banderowców, nie wpadajmy w amok - powiedział w "Kontrwywiadzie" RMF FM ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Dodał, że "to niepokojące, że do nowego rządu na Ukrainie wprowadzono banderowców".

3b6fe85df76dea2984f462b5ca2e4d50.jpgKsiądz Tadeusz Isakowicz-Zales

- Ukraina obala pomniki Lenina i na to miejsce stawia pomniki Bandery. Janukowycz był łobuzem i banderowcy to też łobuzy, a premier Jaceniuk się od nich nie odciął. To niebezpieczne - podkreślił w audycji ksiądz Isakowicz-Zaleski.

Podkreślił, że "Bandera był terrorystą". - Jego ludzie mają poglądy z założenia antypolskie. W Polsce to temat tabu, ale wiadomo, że system Bandery to najbardziej antysemicki system. Jakiekolwiek związki z nim są dla nowego rządu Ukrainy dyskwalifikujące. Ukraina banderowska nie jest wcale lepsza niż sowiecka - dodał.

Ksiądz zaznaczył, że "ewentualny podział Ukrainy to będzie jak otwarcie puszki Pandory". - Wtrącą się Węgrzy i Tatarzy. Polska może stać się sąsiadem kolejnej Jugosławii - ostrzegł gość RMF FM.

Odnośnik do odpowiedzi

Ukraina zostanie podzielona na II części:

Ukraina będzie kipiała

zamosjka.jpg

Okazuje się, że problem ludobójstwa, to, co miało być zamiecione pod dywan, zadeptane i zapomniane – ożywa – twierdzi ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, polski Ormianin, duchowny katolicki obrządków ormiańskiego i łacińskiego, wieloletni uczestnik opozycji antykomunistycznej w PRL oraz bojownik o upamiętnienie Polaków zamordowanych na Kresach.

Zdaniem księdza Isakowicza-Zaleskiego, ostatnie wydarzenia na Ukrainie obudziły olbrzymie zainteresowanie tym krajem wśród Polaków. Sytuacja na Ukrainie stała się też jednym z najważniejszych tematów wyborczych.

- Myślę, że sytuacja na Ukrainie będzie kipiała i zanim wybierzemy nowy polski parlament, zmieni się tam bardzo dużo. Za zły scenariusz uważam to, że kraj ten prawdopodobnie się podzieli – mówił ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski w czasie spotkania z mieszkańcami Hetmańskiego Grodu, zorganizowanego 23 marca w Muzeum Zamojskim przez Stowarzyszenie Upamiętnienia Polaków Pomordowanych na Wołyniu oraz Civitas Christiana.

24 marca ks. Isakowicz-Zaleski spotkał się także z młodzieżą I i II Liceum w Zamościu. – Lubelska młodzież szkolna zupełnie nie zna historii Ukrainy i zagadnień rzezi wołyńskiej. Paradoksalnie, dopiero ostatnie wydarzenia Majdanu spowodowały pytania o początki powstania Ukrainy. Nagle okazało się, że wybuch tych wszystkich problemów na Ukrainie zadziałał trochę jak włożenie kija w mrowisko. One nie wygasły, one żyją – mówił ks. Isakowicz-Zaleski.

Zaniedbano ich wyjaśniania w szkołach, a młodzież interesuje się tą tematyką. Od czego są dwa uniwersytety w Lublinie: UMCS oraz KUL? Przecież na Lubelszczyźnie przebiega granica z Ukrainą i właśnie tutaj przyjadą uchodźcy, dlatego szczególnie w tym rejonie powinna być wypracowana przez samorząd województwa już jakaś strategia.

A jak wygląda sytuacja upamiętniania pomordowanych Polaków na Ukrainie?

Według księdza Isakowicza-Zaleskiego nie tylko nic się nie zmieniło, jest wręcz gorzej. Za prezydentury Juszczenki gloryfikowano UPA, za prezydentury Wiktora Janukowycza odwołano te dekrety. Miało być też wspólne odsłonięcie pomnika w Sahryniu i Ostrówkach, z udziałem dwóch prezydentów: Komorowskiego i Janukowycza, i od trzech lat w tej sprawie nie dzieje się nic. Jeszcze nikt nie wiedział o inwazji Putina, a Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa z jednej strony nie podejmuje działań, żeby upamiętnić Polaków, a z drugiej strony przymyka oko i zdaje się nie dostrzegać tego, że właśnie tutaj na Lubelszczyźnie powstają nielegalne pomniki UPA. Taka sytuacja może się zemścić podczas wyborów parlamentarnych i ludzie będą pytać polityków o rozwiązanie tych zagadnień.

A kogo powinniśmy wspierać? Przede wszystkim mieszkających tam Polaków, ponieważ mniejszość polska jest bardzo liczna i od 300 do 500 tys. rodaków znajduje się w bardzo trudnej sytuacji. Pomaganie wspólnocie polskiej, a nie oligarchom, którzy znaleźli się u władzy jest naszą powinnością, bo Polacy są tam zupełnie sami. Mało tego, poddawani są wpływom banderowskim, czemu za wszelką cenę powinniśmy przeciwdziałać, bo to przecież nasi rodacy.

Odnośnik do odpowiedzi
  • 3 tygodnie później...

W Niemczech żyje 150 tys. Syryjczyków, 100 tys. Irakijczyków i 85 tys. Afgańczyków ...

To 350 tys uchodźców, podczas gdy u nas w Polsce mamy ich ponad 1000000 (milion)!!!

Dzięki probanderowskiej polityce tego rządu do Polski przyjechało juz ponad 1mln ukraińców ...

Są wszędzie!

KOGO MAMY JESZCZE PRZYJĄĆ?

Nasz limit został dawno przekroczony!

Pieniądze są na pomoc UPAńcom i tworzeniu dla nich miejsc pracy!

Nie ma za to pieniędzy dla polskich rodzin, aby wspomóc je finansowo!!!

Nie ma pieniędzy i miejsca w Polsce dla Polaków i ich rodzin wywiezionych na Syberię!

Dobrze, ze mieszkam w bloku.

Teraz w zimę, to pewnie nie do jednego domu wejdą, aby się ogrzać i zabawić z córką i żoną!

Same samce na granicach!

Dzieci i kobiet brak!

Proponuje zamiast psów trzymać w domu kozy!

Odnośnik do odpowiedzi

Tak myślą wszyscy mądrzy i niezależni od układów partyjnych Polacy:

:NIE dla islamskich imigrantów W Polsce!!! NIE dla ukraińskich imigrantów którzy udają Polaków. Teraz Polska jest dla zbieraniny z całego świata, tylko nie dla Polaków! Dla nich są pieniądze, tylko nie dla Polaków. Jak mamy patrzeć na nich, bez wściekłości? Tutaj nie ma dla nich klimatu.Niech lepiej biorą nogi za pas i wracają tam skąd przybyli.

Odnośnik do odpowiedzi

W Warszawie podczas obrad Biura ds. Praw Człowieka przy OBWE z trybuny forum zabrał głos wicepremier rządu Republiki Krym Dmitrij Połonski, reprezentujący Regionalną Organizację Publiczną „Rosyjska Społeczność Krymu".

Reakcja na jego przyjazd polskich mediów jest dosyć burzliwa.

Mowa jest między innymi o „ewidentnej prowokacji". Nawet szef MSZ-u Grzegorz Schetyna wypowiedział się w tej sprawie. Zaplątano się w domysłach, jak straż graniczna mogła wpuścić „kłopotliwego gościa" na teren Polski, bo jakoby ma zakaz wjazdu do Unii, niby jego nazwisko widnieje na sankcyjnej liście. Radio Sputnik postanowiło z pierwszej ręki dowiedzieć się od Dmitrija Połonskiego, jak zatem udało mu się przekroczyć polską granicę.

Połonski: Nigdy nie figurowałem na zakazanych listach. Na teren Polski wjechałem i znajduję się tutaj na absolutnie legalnej podstawie. Jestem obywatelem Federacji Rosyjskiej i wjechałem z dokumentem wydanym przez Rosję. Odnośnie domysłów, że na granicy mogła zajść jakaś pomyłka, chciałbym podkreślić, że nie mam żadnych powodów, aby wątpić w kompetentność funkcjonariuszy polskiej straży granicznej. Powtarzam jeszcze raz, nigdy nie byłem na zakazanych listach, ale niewykluczone, że po moim szczerym przemówieniu mogę się tam okazać- powiedział Dmitrij Połonski.

— Rzeczywiście, media też zwracają uwagę na rezonans, jaki spowodowało wystąpienie Dmitrija Połonskiego w czasie obrad Biura ds. Praw Człowieka przy OBWE. Ze strony ukraińskiej delegacji słychać było okrzyki dezaprobaty. Jaka była reakcja reszty słuchaczy?

Połonski: Krótko mówiąc, reakcja na moje wystąpienie to szok i zdziwienie-mówi Dmitrij Połonski. Szok, bo nieoczekiwanie usłyszano prawdę o Krymie z wysokiej trybuny międzynarodowej organizacji. A zdziwienie, że wszystko to, o czym mówiłem, to prawda. Niestety, prawda o sytuacji na Krymie za granicą nie jest właściwie przekazywana. Słuchający zrozumieli, że my nie jesteśmy ludźmi, którzy będą kłamać. A tych, którzy nadal powątpiewają, serdecznie zapraszamy na Krym, do Federacji Rosyjskiej. Niech przyjadą i na własne oczy przekonają się, że w tym, o czym mówiłem, nie ma ani jednego słowa nieprawdy.

— O czym takim mówił wicepremier Krymu Dmitrij Połonski, co mogło spowodować burzliwą reakcję ukraińskiej delegacji i zdziwienie pozostałych słuchaczy?

Otóż, przypomniał historię przyłączenia republiki do Rosji, co nastąpiło zgodnie z wolą mieszkańców półwyspu, wyrażoną w referendum i w zgodzie ze wszystkimi normami międzynarodowymi. Następnie nawiązał on do raportu Misji OBWE o przestrzeganiu praw człowieka na Krymie, która jakoby była na półwyspie. Krótko i precyzyjnie skwitował on istnienie tego dokumentu słowami: „Trzymam prawie 120 stron absolutnego kłamstwa, sfabrykowanych faktów, nieudowodnionych oskarżeń". Dmitrij Połonski poinformował zebranych o aktach prawnych, zgodnie z którymi jest realizowana polityka poszanowania praw 175 narodowości zamieszkujących Krym. Bo to są nie tylko Ukraińcy, Tatarzy i Rosjanie. Mówił między innymi o rozwoju kultury tych narodów, o działalności środków masowego przekazu, a jest ich ponad 280, w tym 46 zarejestrowało się jako nadające audycje i piszące w języku ukraińskim, a 28 z krymsko-tatarskim.

— Na pytanie, czy stosunek Zachodu do Krymu ulega ociepleniu, wicepremier rządu tej republiki odpowiedział:

Połonski: W istocie tak jest. W ostatnim czasie odwiedziło nas tylu gości. Wystarczy wymienić niedawną wizytę Silviego Berlusconiego, przedtem byli deputowani francuscy, byli goście z Japonii, Anglicy, Hiszpanie itd. Ci ludzie, którzy do nas przyjeżdżają rozumieją, że Krym jest regionem o dużych perspektywach. Zaczęła tu funkcjonować wolna strefa gospodarcza, biznes może liczyć na kolosalne preferencje. Mamy nadzieję, że zachodni politycy nareszcie przejrzą na oczy. Będą przyjeżdżać na Krym i spokojnie z nami współpracować.

- Z Dmitrijem Połonskim do Warszawy miał przyjechać też Georgij Muradow wicepremier rządu Krymu, którego niestety nie wpuszczono na terytorium Polski. Dmitrij Połonski następująco skomentował ten fakt:

Połonski: To jest oburzające. Zarówno Georgij Muradow jak i ja nie jechaliśmy do Polski, jako takiej. My udawaliśmy się na spotkanie organizowane przez OBWE i to przypadek, że akurat odbywa się w Warszawie. Georgij Muradow to doświadczony dyplomata, z wieloletnim stażem. Niewpuszczenie do kraju człowieka z dyplomatycznym paszportem, udającego się na obrady międzynarodowego forum, to naruszenie wszelkich zasad międzynarodowych- powiedział na zakończenie rozmowy wicepremier rządu Krymu Dmitrij Połonski, przebywający w Warszawie na obradach Biura do spraw Praw Człowieka przy OBWE.

Odnośnik do odpowiedzi

Prawda o Ukrainie.Twór wymyślony w ZSRR.

Tak naprawdę, to za czasów owej sowieckiej „okupacjiâ€, tego tam „komunizmu†– Ukraina ośmiokrotnie powiększyła się terytorialnie!

No bo właśnie Lenin powołał na trwałe do życia Ukrainę w 1922 roku. Przyłączył też do niej tereny Noworosji z zamieszkującymi je Rosjanami.

A w 1939 r. Stalin dołączył polskie kresy, czyli Galicję.

W 1945 tenże Stalin dodał jeszcze Zakarpacie i Bukowinę.

W 1954 r. Chruszczow dorzucił jeszcze Krym.

A teraz nawiedzona post-banderowska prawica wszystko rozwaliła.

Odnośnik do odpowiedzi
Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...